Dzisiaj gościem głównym jest pizza. #SzczęśliwyBrzuszek, Bokamorra i wspomnienia z cudownych wakacji!
Jesień za oknem, a mnie dopadły wspomnienia o lecie. Jeszcze nie tak dawno narzekałam na upały, a teraz brakuje mi odrobiny słońca w ten ziąb. Odpoczywając pod kocem z kieliszkiem wina, z utęsknieniem przeglądam sobie zdjęcia z wakacji. Musicie wiedzieć, że zdjęcia w moim telefonie to 90% jedzenia i kotów. Wakacje to w sumie złe określenie dla człowieka pracującego – urlop to poprawne określenie wakacji, ale jak piszę wakacje to chodzi mi o urlop, okej? ;)
Wakacje spędzałam w słonecznej Chorwacji. Uciekając z Warszawy przed upałami nie do zniesienia, wpadłam w sidła lata i trafiłam w jeszcze większe upały! Jest jedno ALE! To ALE to dostęp do morza, który był zbawienny i gdyby nie on, to roztopiłabym się na dobre. Na szczęście do morza mieliśmy 4 min spacerkiem. Spacerkiem z piwkiem!
Cóż to był za wakacje! Chorwację bardzo polubiłam. Zauważyłam, że Chorwaci lubią to co ja: kawka, pizza i koty. Chodząc rano do pobliskiej piekarni mijałam miejscowe kawiarnie i dziwiłam się, że ogródki (które stanowiły 70-80% wszystkich miejsc) są wypchane po brzegi, a wszyscy piją kawę i palą papierosy. To jest życie! – myślałam. I tak codziennie, nigdzie się nie śpiesząc, palą papieroski i popijają mini kawką. Niekiedy papierosa odpalali jednego od drugiego, żeby pokazać, że mają czas :D Kaw też dużo pili, wiecie espresso. Ale x10. I tak do południa, bo temperatura zaczynała już sięgać 33C w cieniu. Wyjścia wszyscy (i turyści, i lokalsi) mieliśmy dwa: schować się w domu albo iść nad morze. Krótko przed zachodem słońca i tak wszyscy wynurzą się na miasto, na piwo i papierosa, a później przegryzą sobie kolejne piwo i fajkę slice’em pizzy.
Split. Promenada. Ludzie. Tysiące ludzi! 23:00, “tylko” 28C.
Koniec durnych opowiadań, bo cel jest inny. Chciałam Wam przedstawić miejsca w Splicie, które odwiedziłam i które mogą Wam przypaść do gustu. Mniej lub bardziej, zupełnie tak jak i mi. 10 dni – miało być 10 różnych miejscówek, wyszło ich niewiele mniej (bo znaleźliśmy blisko domu super knajpę!), choć jeśli wliczymy lody będzie ich więcej ;) Nie układam ich w kolejności od najlepszego do najgorszego, ale ocenię każdą w swojej ulubionej skali – 1-10 :) Dzisiaj na pierwszy ogień idzie…
BOKAMORRA
Jeszcze przed przylotem do Splitu przeglądałam miejsca w których na pewno będziemy jeść. Bokamorra była jednym i jedynym miejscem, które oglądałam najczęściej, bo je się oczami. Pizza na dodawanych przez ludzi zdjęciach, nawet tych którzy robią je lodówką, wyglądała super. Od razu po przylocie zostawiliśmy bagaże i niewiele się zastanawiając uderzyliśmy w miasto obczaić klimat. To było fajne! Można było pić na ulicy browarki, choć Wojtas nie dowierzał, bo info sprzedał nam sprzedawca z Victy. Słońce paliło nas w głowy, browarek wchodził, że aż miło i nasze brzuszki zrobiły się nieszczęśliwe. Google Maps, internet w roamingu to lecimy. Kierunek Bokamorra!
Bokamorra to knajpka położona niedaleko promenady. Zanim zaczęła się budowa tuż naprzeciwko lokalu, ten miał z pewnością widok na morze. No cóż – bywa. W knajpie widok nie jest najważniejszy! Wchodząc do restauracji czuliśmy się dość nieswojo – jakbyśmy swoim wyglądem do niej nie pasowali, ale musicie wiedzieć, że byliśmy zmęczeni upałem. Mimo wszystko obsługa zaprosiła nas do stolika i zaczęliśmy ucztę po wakacyjnemu – od chorwackiego piwka! Już kolejnego, bo czym innym chłodzić się w te upały! :)
W menu było 10 pizz – siedem wytrawnych, dwie na słodko + focaccia (ale nie taka jaką znacie!). Zamówiliśmy dwie pizze: Cheezus i Seljanchizza. Sam wybór, wbrew pozorom, nie był prosty, choć w moim przypadku wybór oczywiście padł na tą najbardziej serową! Jak pewnie trochę mnie już znacie – cztery sery to moja ulubiona pizza. Im więcej sera (takiego lejącego się) tym lepiej. Wojtas wybrał “najbardziej ostrą”, która okazała się sama w sobie nieostra, aleee… kelner dowiedziawszy się o jego upodobaniach przyniósł mu BARDZO pikantną oliwę. Próbowałam – piekło. Eeee… dwa razy :)
Jak widzicie na zdjęciach – Bokamorra serwuje pizzę w stylu neapolitańskim. Pizza serowa była zrobiona na oliwie z czosnkiem, z mozarellą Fior di Latte, serem Fontina, Gorgonzolą Picante, Straciatellą, Parmigiano Reggiano i bazylią. Pomimo swojego wyraźnego smaku nadawanego przez Gorgonzolę, była bardzo delikatna i przypominała “chmurkę” – to pewnie zasługa Straciatelli. Dosłownie rozpływała się w ustach, no normalnie NIEBO W GĘBIE. Sery były dokładnie takie jak lubię najbardziej – płynne, miejscami lekko przypieczone w wyraźnym akcentem. Ciasto było idealnie wypieczone, z wielką przyjemnością zjadało się “dupki” maczając je w pikantnej oliwie :) Jak widać – na pizzy było sporo “tłuszczu”, czyli po prostu nośnika smaku. Osobiście mi to nie przeszkadzało, bo przecież to pizza SEROWA!
Seljanchizza, jak się później okazało, to typowy chorwacki smak! Ta, w przeciwieństwie do Cheezus’a, była zrobiona na sosie pomidorowym, a do tego na znalazła się na niej: mozarella Fior di Latte, Spianata Piccante Calabrese, Pancetta i cebula! Tadaa! Prosty, ale wyszukany smak. Idealny, ciągnący się ser, przepyszne dodatki i to ciasto. Wojtas był zachwycony, ja też, ale jednak pizza serowa to pizza serowa!
Bokkamora to naprawdę przepyszna pizza, będąc w Splicie trzeba się tam wybrać. W lokalu napijecie się też fancy drinka, zobaczycie przepiękny piec i dużo fajnych plakatów na ścianach.
Jak oceniam to miejsce?
Smak: 9,5/10
Wygląd: 10/10
Sytość: 10/10
Cena: 85 kun/pizza
Uważam, że cena, jak na pizzę, była bardzo wysoka. W przeliczeniu na złotówki jedna pizza kosztowała… 52,70 PLN. Naprawdę sporo – to była jedna z najdroższych pizz jakie jadłam w życiu! Wiem, że Split to mocno turystyczne i uwielbiane przez turystów miejsce (szczególnie Włochów, więc nic się nie zmieniło od czasów Dioklecjana), ale pizza to najtańsze w przygotowaniu danie! Cóż, byliśmy przygotowani na wszystko i żadnego wydanego grosza nie żałujemy… albo ja i może żałuję, ale o tym kiedy indziej ?
Jeśli będziecie w Splicie, to koniecznie zajrzyjcie do Bokamorry. Naprawdę polecam – nie dość, że piękne miejsce, to naprawdę ultra smacznie! #SzczęśliwyBrzuszek gwarantowany!
Polecacie jakieś inne miejscówki z najlepszą pizzą w Chorwacji?!
?Bokamorra, Trumbićeva obala 16, 21000, Split, Chorwacja
BOKAMORRA na facebook’u